marca 29, 2020

Co będzie jutro?

 Jak żyć gdy nie wiesz co będzie jutro

Od dwóch tygodni przebywam na pracy zdalnej. Wstaję rano, włączam komputer, sprawdzam pocztę służbową i poziom naładowania baterii w telefonie i czuwam. Czekam, aż ktoś zadzwoni lub napiszę. Odpowiadam na maile, przekazuję je dalej, robię to, co jest do zrobienia. A pomiędzy tym wszystkim jestem w ciągłym oczekiwaniu. Wciąż na coś czekam: na kolejny telefon, mail, na kolejne informacje o odwołanych imprezach, wyjazdach. Czekam na nowe newsy o zarażonych i ofiarach śmiertelnych. Chociaż czekam to chyba złe określenie. Przestałam już czekać, nie chcę już tego słyszeć, chciałabym się od tego całkowicie odciąć. Ale czy da się zrobić w 100 procentach?

W pierwszym tygodniu siedzenia w domu z przerwą na zakupy i wyskoczeniem na chwilę do biura czytałam, a wręcz pochłaniałam książki. W ciągu tygodnia przeczytałam 8, to był mój sposób, żeby nie myśleć, żeby się oderwać. Wybierałam powieści lekkie, które czyta się szybko i w które się „wpada”, no przynajmniej ja w nie wpadam.

Moja czytelnicza dusza jakby przeczuwając, co się dzieje, postanowiła w końcu zapisać się do biblioteki. I to była jedna z lepszych decyzji, ponieważ Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie współpracuję z Legimi i tym sposobem przez prawie cały marzec mam bezpłatny dostęp do aplikacji i mogę czytać więcej. Martwiłam się jak będzie w kwietniu, ale okazało się, że wystarczy napisać maila i mam już następny kod. 

Wracając do przemyśleń

Z natury jestem introwertykiem, lubię siedzieć w domu. Jednak lubię wiedzieć, że to mój wybór. Teraz siedzę z przymusu i tak na przekór wszystkiemu chciałoby się wyjść. Teraz jakby bardziej chciałoby się odwiedzić rodziców, pojechać za miasto. Zwłaszcza że w końcu zaczęła się wiosna, a pogoda do tego wręcz zachęca. Mimo tego, że spaceruje tylko między salonem a sypialnią, zahaczając o balkon, to cieszę się z wiosny. To moja ulubiona pora roku. Zawsze zachęca mnie do tego, żeby obudzić się razem z nią do życia. Bo ja bardzo chcę żyć. Pragnę rozwinąć swoje zielone liście, tak jak rozwijają się liście na drzewach, chcę „wybuchnąć” kwiatami jak magnolia. Pragnę się zmienić, ewoluować. 

Nie chcę myśleć o pandemii

Pandemii jest pełno wszędzie. Otacza nas nie tylko dlatego, ze coraz więcej osób złapało wirusa. Ona zawirusowała nasze mózgi. Ktoś kiedyś przytoczył mi badania o tym, że 60% treści w internecie to pornografia. Teraz zastanawiam się, czy większości tych procentów nie zabrał Koronawirus. Gdzie nie spojrzę: portale informacyjne, Facebook, Instagram, Twitter i inne media społecznościowe, blogerzy, celebryci. Wszyscy mówią tylko o tym. A gdyby tak, zamiast zadręczać się tym przypomnieć sobie, że przyszła wiosna. Nawet jeśli patrzymy na nią tylko przez okno, obudźmy wiosnę w sobie i pokażmy, że przyszła, na przekór wszystkiemu.

Nie wiem, co będzie jutro, ale uczynię wszystko, aby dziś było piękne

P.S. Dawno nie pisałam prosto z serca. Czegoś, co nie jest związane ściśle z recenzjami książek. Brakowało mi tego, takiego wypisania się. W końcu te kilka lat temu jak zaczynałam, robiłam to właśnie po to. Jak masz ochotę, możesz zaglądnąć do tych starych wpisów. Poniżej zostawiam Ci mój ulubiony wpis z tamtego okresu. Do dziś pamiętam ten przejazd pociągiem.

Bałeś się kiedyś swojego wzroku?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Ogarnąć nieogarnięte , Blogger